0 Komentarzy

Ponieważ zdałem sobie sprawę, że moje wyjaśnienie obrazu z szeroką i wąską ścieżką stało się bardzo szczegółowe i długie, postanowiłem napisać nieco krótszą wersję. Powinno to dać ogólny obraz i historie, które zawiera.

Nowy początek

Nasza historia zaczyna się na obrazku w lewym dolnym rogu. Przedstawia ono mężczyznę w podartym ubraniu, niosącego duży worek. Stoi on na rozwidleniu dróg, zastanawiając się, którą z dwóch ścieżek powinien wybrać. Jedna ścieżka prowadzi do zniszczenia, druga do życia wiecznego. Podróżnik szedł tą pierwszą ścieżką przez bardzo długi czas. Ale zamiast uwolnić go od jego ciężaru, ta ścieżka uczyniła go jeszcze większym.

W desperacji postanawia wypróbować wąską ścieżkę, mimo że wydaje się ona mniej zachęcająca niż szeroka ścieżka. Uginając się pod swoim ciężarem i wyśmiewany przez innych podróżnych, udaje się w kierunku wąskiej bramy.
Ale zanim może przejść przez wąską bramę, dochodzi do krzyża. Tam podróżny widzi ukrzyżowanego Syna Bożego.
Rozumie, że Jezus zapłacił cenę za jego brzemię i że może je zostawić u stóp krzyża. Na krzyżu widzi również, jak wysoką cenę zapłacił za niego Jezus. Podróżny zaczyna rozumieć miłość Boga do niego. Z wdzięcznością upada u stóp krzyża i przyjmuje ofiarę Jezusa za siebie. W tym momencie jego ciężkie brzemię spada z jego ramion i zostaje uwolniony! Otrzymuje również nowe szaty, które reprezentują sprawiedliwość Jezusa. Pokazuje to, że podróżnik odłożył na bok swoje stare życie i rozpoczyna nowe, ukierunkowane na Boga. Teraz jest gotowy przejść przez wąską bramę. Ze swoim brzemieniem i brudnymi ubraniami nie byłby w stanie wejść przez bramę. W ten sam sposób musimy przyjąć ofiarę Jezusa za nas i otrzymać przebaczenie, jeśli chcemy prowadzić życie z Bogiem.

Światło z niebiańskiego miasta świeci przez wąską bramę. Podróżny z radością przechodzi przez bramę. Brama oznacza chrzest, który symbolizuje początek życia z Bogiem.

Bagno wątpliwości

Za bramą schody prowadzą stromo pod górę. Jasne światło znika, a powietrze staje się wilgotniejsze i chłodniejsze. Podróżny wspina się po kamiennych stopniach i dochodzi do grzęzawiska wątpliwości. Zwłaszcza gdy stawiasz pierwsze kroki z Jezusem, na początku robisz wielkie postępy, ścieżka pnie się stromo w górę. Ale często pojawiają się wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o doświadczanie Boga w naszym codziennym życiu. Czy Bóg naprawdę wysłuchuje naszych modlitw? Czy naprawdę może mi pomóc w mojej sytuacji?

Wątpliwości mogą szybko spowodować, że się poślizgniemy. To jak błotniste bagno, przez które trzeba przejść po śliskich kamieniach. Jak szybko można się poślizgnąć i zatonąć w bagnie. Kamienie reprezentują Jezusa, który daje nam pewny grunt pod nogami. Jeśli jednak zwątpimy w Jego miłość i troskę, ześlizgniemy się z tych kamieni i stracimy bezpieczne oparcie.

Wspólnota

Gdy podróżnik bezpiecznie przekroczył bagno wątpliwości, dotarł do małej leśnej kaplicy. Tam doświadcza chrześcijańskiej społeczności. Oddaje cześć Bogu wraz z innymi wierzącymi. Poprzez wspólne studiowanie Biblii i dzielenie się doświadczeniami, pielgrzymi są zachęcani i przygotowywani do dalszej podróży. Logo Kościoła Adwentystów widnieje na kaplicy nie dlatego, że jest to jedyny kościół, który może nas zbawić, ale dlatego, że znalazłem tam dom dla siebie i jestem przekonany, że ten kościół ma specjalne przesłanie na ten czas.

Las strachu

W ten sposób zachęcona ścieżka prowadzi wędrowca do lasu strachu. Las ten jest ogromny i ciemny. Tutaj wędrowiec prawie traci życie, ponieważ pozwala, by strach wziął nad nim górę. Wycie wilków i pozornie niekończąca się ścieżka w ciemności przez grube korzenie starych drzew są denerwujące. Gdy wilki zbliżają się i są gotowe zaatakować podróżnika, ten traci wszelką nadzieję. Ale w tym momencie przylgnął do Boga, który cudownie go uratował. Otrzymuje światło, które wskazuje mu drogę i wyprowadza go bezpiecznie z lasu.

Często łatwo dajemy się wyprowadzić z równowagi przez okoliczności. Patrzymy na problemy i wyzwania i zbyt szybko zapominamy, że tak naprawdę mamy u swego boku wszechmocnego Boga, który może nas ochronić przed wszystkim i bezpiecznie poprowadzić. Próbujemy rozwiązać nasze problemy na własną rękę, a następnie oskarżamy Boga o to, dlaczego nas opuścił, gdy ponosimy sromotną porażkę. Dopiero gdy jesteśmy całkowicie załamani, przyjmujemy Bożą pomoc. Przyczyną wszystkich lęków jest brak zaufania w Bożą wszechmoc i troskę. Sami chcemy zachować kontrolę, ponieważ ufamy sobie bardziej niż Bogu. Ale Bóg jest bardzo cierpliwy wobec nas, ponieważ wie, że najpierw musimy nauczyć się Mu ufać. Nawet jeśli nie możemy Go zobaczyć, możemy wiedzieć, że zawsze jest po naszej stronie i ma dla nas gotowe rozwiązanie.

Rozwidlenie dróg

Po przejściu przez ciemny las wędrowiec może ponownie cieszyć się ciepłymi promieniami słońca i zielonymi łąkami na skraju ścieżki. Tutaj mogą zdecydować, którą ścieżką chcą podążać dalej. Ścieżka w lewo zapowiada się jako skrót. Reklamuje relaks i zabawę. Brzmi to bardzo kusząco. Bo trzeba przyznać, że wąska ścieżka do tej pory nie była zbyt przyjemna. A czy turysta nie zasłużył na odrobinę odpoczynku i zabawy po okropnej wędrówce przez las? Znak wskazujący w prawo twierdzi, że jest to prawdziwa ścieżka, która doprowadzi do źródła radości. Turysta przygląda się bliżej ścieżce po lewej stronie. Widzi głęboką przepaść, nad którą zbudowano solidny most. Gdy przygląda mu się przez chwilę, widzi kogoś zbliżającego się do niego. Jest to mężczyzna pochylony, jakby pod niewidzialnym ciężarem, który zbliża się do wędrowca siorbiącym krokiem. Kiedy do niego dociera, mężczyzna pyta go, czy to jest droga do źródła życia. Turysta odpowiada twierdząco i wskazuje kierunek właściwego rozwidlenia ścieżki. "Nie sądzę, by źródło było daleko", mówi turysta.
Pełen nadziei uśmiech pokrywa bardzo wyczerpaną twarz mężczyzny, który powoli idzie dalej. Turysta postanawia towarzyszyć biedakowi. Najwyraźniej lewa ścieżka wcale nie jest taka zabawna i relaksująca. Pyta zmęczonego mężczyznę, czego doświadczył na drugiej ścieżce. Gdy obaj zbliżają się do źródła życia, drugi turysta opowiada mu swoją smutną historię podróży szeroką ścieżką. Wędrowiec rozpoznaje wiele podobieństw do swojej własnej historii. Gdy docierają do źródła, obaj pogrążeni są w głębokiej rozmowie.

U źródła życia

Radosne pluskanie źródła słychać z pewnej odległości. Przyjemnie świeża atmosfera obiecuje orzeźwienie i spokój po trudach dotychczasowej podróży. Teren wokół źródła porośnięty jest bujną trawą i kolorowymi, cudownie pachnącymi kwiatami. Ptaki śpiewają i żerują przy źródle. Dla wędrowców potrzebujących odpoczynku i relaksu przygotowano krzesła i leżaki. Na stole stoją kubki i dzbanek wypełniony źródlaną wodą. Na stole znajduje się również cudownie pachnący chleb, który wzmacnia pielgrzymów i zapewnia im pożywienie podczas wędrówki.
Pełni radości, dwaj wędrowcy delektują się prostym jedzeniem. Woda jeszcze nigdy tak nie gasiła pragnienia i nie ożywiała! Nigdy wcześniej nie jedli tak pysznego chleba. Najedzeni i zadowoleni odpoczywają przy źródle. Podróżny, który przybył z szerokiej drogi, odpoczywa pod parasolem Najwyższego. Ufając Bożej opiece, może cieszyć się ochroną i odpoczynkiem w Bogu. Teraz odnalazł pokój, którego od dawna szukał.

Jezus jest źródłem życia. Jest wodą życia, która gasi pragnienie duszy. Jest także chlebem, który napełnia i zaspokaja duszę. Jezus udostępnia się zmęczonym pielgrzymom jako chleb i woda, aby mogli Go przyjąć i aby Jego siła stała się silna w ich słabości. Nie muszą znosić kolejnych prób o własnych siłach, ale mogą czerpać z pełni Boga, ponieważ Jezus mieszka w nich. Mamy tu również symbolikę Wieczerzy Pańskiej, w której wciąż na nowo odnawiamy naszą decyzję dla Jezusa. Dlatego ważne jest, abyśmy często przychodzili do tego źródła, aby pozwolić Jezusowi zamieszkać w nas, aby mógł dokonać w nas wszystkiego zgodnie ze swoją wolą. Podróż z Bogiem jest wyczerpująca i doprowadza nas do granic naszych możliwości. Mamy jednak źródło siły, do którego możemy sięgać każdego dnia, aby nabrać sił na kolejny dzień. Niestety, nie zawsze z niego korzystamy i w rezultacie niepotrzebnie utrudniamy sobie drogę.

Przez morze zmartwień

Nasz wędrowiec jest teraz wystarczająco wypoczęty i gotowy do kontynuowania swojej podróży. Jednak jego nowy przyjaciel potrzebuje trochę więcej czasu pod parasolem Najwyższego, zanim będzie mógł kontynuować swoją podróż. Nasz wędrowiec kontynuuje więc swoją podróż samotnie. Następnie dociera do Morza Boleści. Gdy wędrowiec podąża wąską ścieżką, jest zdziwiony, gdy zdaje sobie sprawę, że prowadzi ona prosto przez morze. Jak to ma działać? Nie ma żadnej łodzi ani niczego podobnego, z czego podróżnik mógłby skorzystać. Nagle ukazuje mu się Jezus i zaprasza go na przygodę. Podróżnik ma przejść przez wodę z Jezusem. Podróżny zgadza się z mieszanymi uczuciami. Mając wzrok utkwiony w Jezusie, może bezpiecznie chodzić po wodzie. W połowie drogi początkowy niepokój zniknął, a podróżnik staje się coraz bardziej pewny siebie. Podziwia swoją odwagę i wiarę. To takie ekscytujące! Jak wysokie są fale? Czy widać już brzeg? Wędrowiec z zaciekawieniem przygląda się falom i horyzontowi. Kiedy widzi wysokie fale szalejące wokół niego, ogarnia go strach. W tym momencie zaczyna tonąć. Gdy fale zaczynają się o niego rozbijać, w desperacji woła do Jezusa. Jezus natychmiast się pojawia i wyciąga go z wody.
Obaj kontynuują podróż po nierzeczywistej ziemi. Teraz podróżny jest jeszcze bliżej Jezusa. Jego słaba ręka spoczywa w silnej dłoni Jezusa. Jego wzrok jest utkwiony w Jezusie. Razem bezpiecznie docierają do drugiego brzegu. Tutaj podróżny upada u stóp Jezusa i wyznaje swoją niegodność, pychę i niewiarę. Jezus nie wypowiada żadnych słów nagany, ponieważ wędrowiec nauczył się swojej lekcji. Z uśmiechem ponownie podnosi podróżnego.
Ta scena bardzo przypomina doświadczenie Piotra. Chwila pychy lub niewiary, która odwraca nasz wzrok od Jezusa, może mieć poważne konsekwencje. Warto zastanowić się nad tym jeszcze intensywniej. Nawiasem mówiąc, ta scena jest moją osobistą ulubioną sceną z całego obrazu, a także znajduje się w jego centrum. Nie bez powodu, ponieważ wszystko zależy od naszej bliskiej, pełnej zaufania relacji z Jezusem. To ważny kamień milowy w nauce absolutnego oddania. Żaden człowiek nie może sam chodzić po wodzie. Jest całkowicie zależny od Boga. Często zaczynamy od Bożej mocy. Ale kiedy widzimy, jak dobrze nam idzie, bardzo szybko zapominamy, że to Bóg do tego doprowadził i zaczynamy ufać sobie.
Zbyt często rozmyślamy nad naszymi zmartwieniami, trudnościami i wyzwaniami, zapominając, że jesteśmy bezpiecznie prowadzeni przez Jezusa. Nie ma nic bardziej niszczącego naszą wiarę i naszą przydatność w Bożym dziele niż nasze zmartwienia. Ponieważ zmartwienia pokazują, że to my sprawujemy kontrolę, a nie Bóg.
Drogi czytelniku, proszę, poświęć wystarczająco dużo czasu, aby ta scena zapadła w pamięć i porozmawiaj o niej z Bogiem w modlitwie, aby mógł pokazać ci twoje serce.

Radość Pana!

Kiedy podróżny znów ma solidny grunt pod nogami, kontynuuje swoją drogę razem z Jezusem. Och, jak cudownie jest móc rozmawiać ze swoim Zbawicielem i przyjacielem! W końcu może pozbyć się wszystkich pytań, które od tak dawna chciał zadać Bogu. Jeszcze cudowniej jest słuchać łagodnego głosu Jezusa. Podróżny z niecierpliwością chłonie każde słowo, które pada z ust Jezusa. To sprawia, że jego serce znów jest szczęśliwe. Obaj siadają razem na ławce pod kwitnącymi kolorowymi drzewami wiśni. Ich rozmowa jest bardzo intensywna. Serce wędrowca płonie z entuzjazmu i szczęścia. Nigdy w życiu nie czuł czegoś takiego. Żadne inne doświadczenie na tym świecie nie jest tak satysfakcjonujące jak społeczność z Jezusem. Serca tych dwojga stają się jeszcze bardziej splecione podczas ich wspólnego czasu.

Jezus przygotowuje podróżnika do czekającej go podróży. Wskazuje na trudności, które go czekają i daje pomocne wskazówki, jak je skutecznie pokonać.
Ale w pewnym momencie nadszedł czas, aby się pożegnać. Obojgu trudno jest się rozstać. Ale Jezus zapewnia podróżnika, że zawsze jest przy nim, nawet jeśli nie może go zobaczyć ani poczuć. Poprzez Ducha Świętego Jezus mieszka w sercu podróżnika i poprowadzi go bezpiecznie przez wszystkie nadchodzące niebezpieczeństwa.

Twoje słowo jest światłem moich stóp

Tak zachęcony i wzmocniony wędrowiec kontynuuje swoją drogę. Opuszcza piękną łąkę z kwitnącymi drzewami. Przed nim wznosi się stroma, masywna ściana skalna. Wąska ścieżka prowadzi przez środek tej skalnej ściany. Gdy turysta zbliża się do wąskiego otworu, napotyka lodowate, wilgotne powietrze. Ale jest dobrze przygotowany! Jezus dał mu lampę, która poprowadzi go przez ten ciemny wąwóz. Teraz podróżnik zapala tę lampę. Przy wesoło migoczącym świetle wchodzi do jaskini.
Ścieżka jest wąska i prowadzi stromo w górę. Turysta często ślizga się na śliskich stopniach. Ale światło pomaga mu rozpoznać ścieżkę i bezpiecznie przejść przez czarny wąwóz. Po czasie, który wydaje się wiecznością, widzi światło na końcu wąwozu. Gdy wychodzi z wąwozu, początkowo oślepiają go jasne promienie słońca. Ale jego przyjemne ciepło jest kojące po chłodnej wilgoci.
Podróżnik opanował ten test bezbłędnie. Wybrał Słowo Boże jako swoją lampę, której światło poprowadziło go bezpiecznie przez ciemność. Ten wąwóz nie ma nazwy. Oznacza po prostu ciemne czasy w naszym życiu. Słowo Boże może dać nam pocieszenie i siłę w tych czasach, gdy wszelka nadzieja wydaje się stracona.
Tak jak podróżnik miał wcześniej intensywne doświadczenie z Bogiem i był bardzo blisko Jezusa, tak i my czasami czujemy się podobnie. Są sytuacje, w których jesteśmy bardzo blisko związani z Jezusem, doświadczamy Go z bliska i osobiście, co podnosi nasze uczucia. Nierzadko jednak po takich wyjątkowych wzlotach następują upadki. Może to być spowodowane tym, że wracamy do naszego codziennego życia i zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy takimi samymi grzesznikami jak przed wspaniałym doświadczeniem z Bogiem. Ale może to być również zrządzenie losu lub inna trudna sytuacja. Jak szybko mijają wzloty i kończymy w emocjonalnym dołku. W ten sposób chrześcijańskie doświadczenie staje się emocjonalnie zależne i staje się emocjonalnym rollercoasterem. Ale nie tego chce Bóg. Jeśli przyjmujemy Jego słowo jako podstawę naszego życia i ufamy mu, niezależnie od tego, czy czujemy się szczególnie blisko Boga, czy też jesteśmy przez Niego opuszczeni, wówczas stajemy się stabilni emocjonalnie. Ponieważ nie polegamy na sobie i swoich uczuciach, ale mamy mocny fundament Słowa Bożego. To daje nam stabilność i bezpieczeństwo. Moglibyśmy spokojniej stawić czoła wielu próbom, gdybyśmy szukali siły w studiowaniu Biblii i modlitwie.

Odpoczynek w szabat

Gdy turysta wyłania się z ciemnego wąwozu, ponownie staje przed rozwidleniem dróg. Po jego lewej stronie znów znajduje się głęboka przepaść. Jest ona jednak teraz znacznie głębsza niż na pierwszym rozwidleniu. Kłęby mgły sprawiają, że cała scena wydaje się przerażająca, wywołując zimny dreszcz na kręgosłupie wędrowca. Ale i tutaj otchłań jest połączona mostem wiszącym. Nie jest on jednak tak stabilny jak pierwszy. Wiszący most wygląda już na bardzo stary i kruchy. Ale i tutaj turysta widzi kogoś ostrożnie przechodzącego przez most. To kobieta. Drżąc, trzyma się bocznych lin mostu. Z każdym krokiem most niebezpiecznie jęczy i zaczyna się kołysać. Turystka obawia się, że most nie wytrzyma. W końcu jednak kobieta bezpiecznie dociera na stały grunt. Wyczerpana, upada na ziemię.
Jak dobrze, że oboje dotarli teraz do miejsca odpoczynku szabatu. Podróżny pomaga kobiecie dotrzeć do miejsca odpoczynku przeznaczonego dla pielgrzymów. Tam kobieta kładzie się z wdzięcznością i odpoczywa w Bogu. Podróżny rozgościł się pod pięknym drzewem. Wciąż ma przy sobie swoją lampę, Słowo Boże. Poświęca czas na studiowanie tych świętych wersetów. Studiując Biblię, Jezus przemawia do podróżnego przez Ducha Świętego. Mają tak samo bliską społeczność jak wcześniej, w radości Pana.

To jest szabat. Podróżny może odpocząć od trudów swojej pielgrzymki. Może doświadczyć komunii z Bogiem w Jego słowie. Miejscem odpoczynku jest natura, gdzie również można spotkać Boga. Studiując Biblię i spędzając czas na łonie natury, dusza odpoczywa. Bóg wie, że życie na tym świecie jest wyczerpujące i że ludzie mają tendencję do coraz cięższej pracy, dlatego wymyślił szabat. Jak szybko ludzie zapominają o Bogu w swoim codziennym życiu i tracą koncentrację na tym, co najważniejsze. Dlatego Bóg wyznaczył jeden dzień w tygodniu, który jest zarezerwowany tylko dla Niego. Celem szabatu jest ponowne połączenie się z Jezusem, napełnienie się Nim i odzyskanie skupienia na tym, co najważniejsze. Pomaga nam zatrzymać się i zastanowić, czy nadal jesteśmy na właściwej drodze. Został on również stworzony, aby służyć innym ludziom i dawać im nadzieję.
Podróżny mógł doświadczyć tego wszystkiego podczas szabatowego odpoczynku.

Wędrowca czekają teraz ciężkie czasy. Ale zanim zrobi się ciężko, drogi czytelniku, pozwól sobie na krótką przerwę w czytaniu i kilka spokojnych minut na zastanowienie się nad tym, co przeczytałeś. Gdzie się znajdujesz?

Jeśli chcesz zagłębić się w historię, możesz sięgnąć po tutaj do szczegółowego objaśnienia obrazka.

Tutaj kontynuujemy część 2 podróży do niebiańskiego miasta!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty