Zobaczmy, jak dalej potoczy się ścieżka naszego podróżnika.
Droga do krzyża wydaje się podróżnikowi wiecznością. Ciężar na jego plecach wydaje się coraz większy. Podróżny myśli o wszystkich swoich niepowodzeniach, o wszystkich rzeczach, które niesie w swoim worku. Czy to w ogóle możliwe, aby to wszystko zostało mu odebrane i przebaczone? Widzi wszystkie swoje winy i niedociągnięcia. Jak może stanąć przed doskonałym i świętym Bogiem? Musi przyznać przed samym sobą, że niewiele wie o Bogu. Słyszał, że jest On dość surowy i bardzo poważnie traktuje grzech. Z drugiej strony, wielokrotnie czuł, że jest przyciągany do Boga. I o co chodziło z tą ofertą, że może pozbyć się swoich ciężarów z Bogiem? Wszystkie te myśli wprawiały go w zakłopotanie. Te myśli sprawiały, że jego brzemię stawało się coraz cięższe. Już miał się poddać, kiedy minął znak z napisem: „Każdy dzień jest pierwszym dniem z Bogiem“. Oznacza to, że każdego dnia możesz zacząć od nowa z Bogiem.

Każdy dzień jest jednym dniem z Bogiem
To powiedzenie było oryginalnym pomysłem stojącym za obrazem. Celem było pokazanie, że nigdy nie jest za późno, aby wrócić do Boga, bez względu na to, co zrobiliśmy w swoim życiu. Nawet jeśli żyjemy z Bogiem od dłuższego czasu i raz po raz Go rozczarowujemy, On nigdy z nas nie rezygnuje. Każdego dnia mamy nową szansę, by zacząć z Nim wszystko od nowa.
Bóg ma dla nas długi oddech. Wie, że jesteśmy jak bezradne dzieci, które dopiero uczą się chodzić. Dziecko nie uczy się chodzić z dnia na dzień. Zanim będzie mogło bezpiecznie chodzić, musi dużo ćwiczyć. W trakcie tego procesu często upada na ziemię. Na początku nogi są zbyt chwiejne, aby utrzymać ciężar dziecka. Mimo to dzieci nie poddają się zniechęcone. Przynajmniej nie znam żadnego dziecka, które powiedziałoby: „Nigdy nie nauczę się chodzić! Najlepiej będzie, jeśli nawet nie spróbuję!“. Nie, dzieci się tym nie martwią, próbują raz za razem. Nigdy też nie widziałem, by rodzice karcili swoje dzieci, gdy te upadają, być może po raz setny. Zamiast tego pomagają dziecku, trzymając je i zachęcając do ponownej próby. Dokładnie taki jest Bóg. Jest kochającym, cierpliwym ojcem, który zawsze zachęca nas do podniesienia się, gdy upadniemy. Często jesteśmy słabi w wierze i być może zniechęceni, ponieważ tak często upadaliśmy i zawiedliśmy Boga. Boimy się wstać i spróbować ponownie, ponieważ obawiamy się, że znów zawiedziemy. Ale Bóg woli, byśmy ponieśli porażkę, niż w ogóle nie próbowali. Tak jak ojciec zachęca swoje dziecko, by ponownie spróbowało chodzić, tak Bóg zachęca nas, byśmy podnosili się, gdy upadamy i szli naprzód z Jego pomocą.
Krzyż
Nasz turysta zrozumiał wiadomość na znaku. Zachęcony tym przesłaniem, dociera do krzyża. Jest on oświetlony jasnym światłem, które świeci z wąskiej bramy. W tym świetle jest ciepło i nadzieja. Podróżny spogląda na krzyż. Widzi człowieka, który został przybity do krzyża. Jego ręce i stopy są podziurawione gwoździami, jego bok jest przebity, a jego czoło jest rozdarte przez koronę cierniową. Wygląda na martwego. Kiedy podróżny widzi twarz mężczyzny, nie widzi twarzy zatwardziałego przestępcy. Nie, jego rysy są łagodne i delikatne. Cały mężczyzna emanuje spokojem. Ale dlaczego musiał umrzeć tak straszną śmiercią?
Powoli zaczęło do niego docierać. Już o tym słyszał. Słyszał historię Boga, który dał z siebie wszystko, by ocalić ludzkość, którą tak bardzo kochał. Na krzyżu wisiał sam Syn Boży! Podróżnik znał tę historię z dzieciństwa. Pamiętał, że Jezus umarł za grzechy świata. Ale „grzech“ był dla niego pojęciem abstrakcyjnym. Nie wiedział o nim zbyt wiele. Ale kiedy patrzył na tego człowieka na krzyżu i myślał o nim, przyszła mu do głowy pewna myśl. Jezus wielokrotnie zapraszał go, by przyszedł do niego i zdjął z niego brzemię. Nagle zdał sobie sprawę, że wszystkie jego ciężary były grzechami, od których Jezus mógł go uwolnić. Kontemplując martwego Zbawiciela, nagle zrozumiał zakres i konsekwencje swoich grzechów. Zrozumiał również, dlaczego szeroka droga prowadziła do śmierci. Ponieważ jeśli ciężar nie zostanie przeniesiony na Jezusa, prędzej czy później umrzesz z powodu konsekwencji. Grzech prowadzi do wiecznej śmierci. Nie ma ucieczki. Ale teraz podróżny zrozumiał, że Jezus chciał uwolnić go od jego ciężarów. Mógł to jednak zrobić tylko dlatego, że sam wziął na siebie grzechy i zapłacił za nie cenę - oddał swoje wieczne życie, aby ocalić życie odstępcy. W sercu wędrowca narastała świadomość: Bóg zajął jego miejsce, na które tak naprawdę zasłużył! Człowiek wiszący na krzyżu powinien być nim! Zamiast niego wisiał niewinny człowiek, który kochał go tak bardzo, że był gotów wziąć jego winę na siebie. Podróżny powoli rozumiał głęboką miłość Boga do niego i wysoką cenę, jaką był gotów zapłacić za jego brzemię.
Odkupienie
Jak długo cierpiał pod tym ciężarem? Jak długo próbował sam się go pozbyć? Jak mógł być tak uparty i tak długo odrzucać delikatne pociągnięcia Boga? Zdał sobie sprawę, że mógł uwolnić się od swojego ciężaru znacznie wcześniej. Ale jego ego stało mu na drodze przez długi czas.
Przytłoczony ogromem swojej winy, niegodności i absolutnej bezradności, mężczyzna upada u stóp krzyża. We łzach wyznaje wszystkie swoje przewinienia, swój upór i przyznaje, że jest absolutnie niegodny przebaczenia. Ale z wiarą trzyma się krzyża i domaga się drogocennej krwi Jezusa dla siebie, prosząc Boga, aby oczyścił go z grzechów przez wzgląd na imię Jego Syna. Zmaga się i walczy przez długi czas u stóp krzyża, trzymając się zasług Jezusa. Ale w pewnym momencie z nieba spływa na niego światło. Światło to przynosi pokój sercu podróżnika. Po raz pierwszy w życiu odczuwa głęboki spokój i bezpieczeństwo.
Słyszy łagodny głos Jezusa mówiącego (Mateusza 11:28-31):
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście! A Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie! Bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych, gdyż jarzmo moje jest łatwe, a moje brzemię lekkie».«
Nowe życie
Podróżny wstaje. Kładzie swój ciężki, brudny wór, który dręczył go przez tyle lat, u stóp krzyża. Jest wolny od ciężaru swoich grzechów! Jest naprawdę wolny! Nie może w to uwierzyć i ponownie upada przed krzyżem. Ale tym razem po jego twarzy spływają łzy radości, a z ust płyną słowa uwielbienia i adoracji.
Podróżny otrzymuje teraz nowe ubranie. Stare, zużyte ubranie jego własnej sprawiedliwości musi ustąpić miejsca ubraniu sprawiedliwości Jezusa. Ubranie to jest nowe, czyste, a koszula jest jasnobiała. Jest to absolutna bezgrzeszność i wyraz czystego charakteru Boga. Te ubrania pokazują, że ta osoba narodziła się na nowo. Nie żyje już własnym życiem. Od teraz żyje wyłącznie dla Boga. Przysiągł Mu wierność. W zamian otrzymuje sprawiedliwość Jezusa, która jest gwarancją życia wiecznego.
Po wymianie ubrań turysta otrzymuje instrukcje dotyczące dalszej drogi. Zostaje ostrzeżony, że ta ścieżka nie będzie łatwa. Będzie na niej wiele niebezpieczeństw i trudności. Ale Bóg zapewnił również wiele błogosławieństw po drodze. Będzie nie tylko ciemno i trudno. Bóg obiecuje mu, że będzie przy nim przez całą drogę. Dopóki podróżny patrzy na Jezusa, będzie bezpieczny. Jednak gdy tylko spojrzy na okoliczności, jego odwaga go opuści i upadnie. Ale nawet gdyby upadł, Jezus jest zawsze blisko, aby pomóc mu wstać. Razem z Jezusem może dotrzeć do Nowego Jeruzalem, swojego prawdziwego domu, i wejść do wiecznego odpoczynku.
Usłyszawszy to wszystko i jeszcze więcej, podróżnik wyruszył w swoją nową podróż przez życie. Od teraz miał cel w życiu. Chciał dotrzeć do Nowego Jeruzalem! Miał nadzieję, że po drodze spotka wielu ludzi, którym będzie mógł opowiedzieć o swoim wspaniałym doświadczeniu. Jego serce było pełne wdzięczności i radości, gdy wyruszał w drogę. W drodze do wąskiej bramy śpiewał pieśni pochwalne na cześć swojego Zbawiciela.
Kliknij tutaj, aby przejść do następnego rozdziału: „Wąska brama“
Powiązane posty
Podróż do niebiańskiego miasta (wersja skrócona, część 2)
Poniżej znajduje się część 2 krótkiego wyjaśnienia obrazu...
Podróż do niebiańskiego miasta (wersja skrócona, część 1)
Ponieważ zdałem sobie sprawę, że moje wyjaśnienie dotyczące mojego zdjęcia...
