Dzisiejszy post dotyczy walki ze smokiem. Namalowałem tę scenę dokładnie rok temu na Boże Narodzenie. Malowanie tego smoka było prawdziwą walką. Spędziłem całe cztery godziny siedząc nad smokiem. Potem musiałem iść na spacer. Byłem tak sfrustrowany i na skraju rezygnacji z malowania. Ale nie odpuszczałem.
Wróćmy teraz do historii. To będzie ekscytujące, obiecuję! 🙂
Wąwóz pokusy
Z lekko skrzypiącą i brzęczącą zbroją wędrowiec zbliża się do wąwozu
pokusę. Nie jest pewien, czy jego duszność jest spowodowana przez nieelastyczny
pancerz na klatce piersiowej lub czy to strach wyzwala
powietrze. W każdym razie powietrze staje się coraz chłodniejsze. Skały wzdłuż ścieżki stają się coraz bardziej imponujące i mają dodatkowy uciążliwy wpływ na biednych pielgrzymów. Niebezpieczeństwo w powietrzu jest niemal namacalne. Wędrowiec dotarł do wejścia do wąwozu. Wszystko jest całkowicie ciche. Po cichu słyszy głos Ducha Świętego, który ostrzega go, by miał się na baczności. Na wszelki wypadek turysta wyciąga miecz. Metaliczny dźwięk przecina ciszę niczym błyskawica w ciemną noc. Podróżnik mimowolnie wzdryga się i nasłuchuje. Ale poza jego własnym oddechem nic nie słychać. Przed wejściem do wąwozu ponownie pada na kolana i błaga wielkiego Boga niebios o siłę i ochronę. Wędrowiec doskonale zdaje sobie sprawę, że pomimo silnej zbroi jest całkowicie bezradny wobec arcywroga Boga. W modlitwie podróżnik domaga się dla siebie Bożych obietnic. Duch Święty kładzie na sercu wędrowca pewność, którą dał Mojżeszowi i ludowi Izraela wieki temu: „Pan będzie walczył za ciebie, ale ty będziesz spokojny“.“
Podróżnik wstaje z pokojem Bożym w sercu. Wie, że ma u swego boku niewidzialnego towarzysza, przeciwko któremu moce ciemności nie mogą nic uczynić.
Zdecydowanym krokiem wiary wchodzi do wąwozu. Ostrożnie i tak cicho, jak to możliwe, turysta podąża wąską ścieżką przez skalisty wąwóz.
W bladym świetle wąwozu turysta rozpoznaje czarne, zwęglone plamy na szorstkich ścianach skalnych, jakby był tu pożar. Turysta czuje mdłości. Nie chce jednak odwracać uwagi od obranej drogi, więc koncentruje się na wąskiej ścieżce przed sobą. Od czasu do czasu wzdłuż ścieżki leżą szkielety i czaszki. Turysta postanawia jednak nie zwracać na nie uwagi, tylko jak najszybciej wydostać się z wąwozu.
Spotkanie ze smokiem
Musi również bardzo dobrze skoncentrować się na ścieżce. Ponieważ jest nierówna i kamienista. I właśnie wtedy to się dzieje! Turysta potyka się o krawędź skały. Upada na ziemię z brzękiem i łoskotem. Miecz ducha ląduje na zimnej podłodze wąwozu kilka metrów od wędrowca, rozbrzmiewając jasnym dźwiękiem. Nagie skalne ściany odbijają się echem dwa razy głośniej. Turysta zamarł. Teraz jego obecność nie mogła pozostać niezauważona! I rzeczywiście! Nagle wyczuwa duży ruch w cieniu skalnych ścian. Szybko podrywa się na nogi i sięga po miecz. Nie było to ani sekundy za wcześnie. Cień na skalnej ścianie staje się coraz większy. Towarzyszą mu silne kopnięcia, które wstrząsają całym wąwozem. Co to musi być za gigantyczne stworzenie, które może stawiać tak potężne kroki? Z dudniącym śmiechem, który mógłby wywołać trzęsienie ziemi, smok pojawia się przed turystą. Siada na środku ścieżki wędrowca, aby nie mógł iść dalej. Na twarzy smoka pojawia się diabelski uśmiech.
Gdy podróżnik otrząsnął się z początkowego szoku, przyjrzał się smokowi z bliska. Był to przerażający widok. Ale wędrowiec mógł również rozpoznać coś z majestatu i piękna stworzenia, które smok posiadał, gdy został stworzony przez Boga. W pewnym sensie wciąż było w nim coś atrakcyjnego i fascynującego. Ale kiedy podróżnik patrzy w oczy bestii, widzi tylko chłód i nienawiść. Szydercze spojrzenie smoka sprawia, że jego krew staje się zimna. Podróżnik staje więc wyprostowany i wewnętrznie przygotowuje się do walki.
Pierwsza pokusa
Ale zamiast zaatakować, smok zaczyna mówić. Podróżnik jest zaskoczony. Spodziewał się szorstkiego, zimnego głosu. Ale było zupełnie odwrotnie: głos był słodki, delikatny i niezwykle melodyjny. Rzadko słyszał coś tak pięknego jak słowa smoka. Słuchał jak zaczarowany jego słów: „Pozdrowienia, szlachetny podróżniku! Nareszcie spotykamy się osobiście! Z wielkim zainteresowaniem śledziłem twoją dotychczasową podróż. Naprawdę szanuję cię za to, że dotarłeś tak daleko! Wielu ponosi porażkę dużo wcześniej. Ale ty się nie poddałeś. To osiągnięcie, z którego możesz być dumny! Ale po tej długiej podróży z pewnością jesteś głodny i zmęczony. W rzeczywistości cieszyłeś się kilkoma przyjemnościami po drodze. Myślę, że zasłużyłeś na przerwę! Co myślisz o smacznej pieczeni wieprzowej z dobrym, świeżym piwem? Z tego co wiem, lubiłeś je jeść, zanim rozpocząłeś swoją podróż. Od tego czasu twoja dieta składa się raczej z chleba, wody, owoców i warzyw. Nie robi ci się od tego niedobrze? Mogę ci obiecać, że dam ci najbardziej soczystą pieczeń, jaką kiedykolwiek jadłeś! I piwo...! Cóż mogę powiedzieć... jest po prostu niebiańskie!“ Smok westchnął z zadumą. „Musiałbyś tylko zdjąć miecz i hełm, żeby było ci wygodniej. Może powinieneś też zdjąć napierśnik. Wyobrażam sobie, że jest bardzo ciasny.“
Te słowa sprawiają, że wędrowcowi cieknie ślinka. Przypomina sobie pyszny smak soczystej pieczeni wieprzowej. Ma wrażenie, że czuje ten smak w nosie. Ogarnia go przytulne uczucie. To, co mówi smok, jest prawdą. Jedzenie po drodze nie było jak dotąd tak obfite. Zawsze było to najprostsze jedzenie. Kiedy zastanowił się nad tym dokładniej, był również trochę zmęczony tym zdrowym jedzeniem. Właściwie to naprawdę zasługiwał na porządny posiłek z orzeźwiającym piwem po tej niepotrzebnej podróży! W rzeczywistości jego ostatni posiłek miał miejsce wieki temu. Jakby na potwierdzenie tego, jego żołądek zaczął głośno burczeć.
Gdy zastanawia się nad słowami smoka, do jego głowy dociera bardzo cichy głos. „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie!“. (1 Koryntian 10:31) Bóg zakazał swoim dzieciom jedzenia wieprzowiny. Alkohol był również zabroniony kapłanom. Odkąd podróżnik wyruszył w drogę do niebiańskiego miasta, został również podniesiony do rangi kapłana. Alkohol również zaciemnia umysł i wycisza cichy głos Boga.
Ale odrobina odpoczynku i smaczny, przyzwoity posiłek byłyby również w Bożym interesie, prawda? Czyż Bóg nie chciał, aby jego pielgrzymi odpoczęli i wzmocnili się jedzeniem na resztę podróży?
Jednak w Bożych oczach odpoczynek i prawdziwie wzmacniający posiłek nie są osiągane poprzez objadanie się i picie.
W tym momencie głód wędrowca jest już obezwładniający. Służebnice smoka, piękne kobiety w nieco skąpych strojach, otwierają drzwi w skalnej ścianie, odsłaniając pięknie nakryty stół. Zachęcającemu widokowi uczty towarzyszą delikatne melodie, które zachęcają do relaksu i odprężenia. Cudowny zapach obiecującego pieczonego mięsa unosi się wokół nosa wędrowca. Wszystko to ma niemal przytłaczający wpływ na podróżnika. Wystarczy odłożyć miecz na bok, zdjąć hełm i napierśnik, by móc wygodnie zjeść i zrelaksować się w towarzystwie urodziwych dam. O co w tym wszystkim chodziło?
Turysta pamięta Instrukcje użytkowania do zbroi. Przypomniał sobie, jak czytał, że pod żadnym pozorem nie powinien zdejmować nawet JEDNEJ części zbroi. Gdyby to zrobił, byłby bezbronny i stałby się łatwym celem dla smoka.
Pragnienie tego pysznego jedzenia i ramion kobiety staje się przytłaczające. Ale Duch Święty łagodnie przemawia do podróżnika. Przypomina mu, jak Bóg zaopatrywał go w przeszłości, jak nigdy nie cierpiał niedostatku. Bóg zawsze był przy nim. Podróżnik wie, że jeśli teraz ulegnie swojemu pragnieniu, padnie ofiarą smoka. Mimo że wszystko w nim pragnie przyjąć ofertę smoka, modli się o siłę, by oprzeć się tej pokusie. Teraz Duch Święty skupia jego myśli na Jezusie. Jak wielkie samozaparcie wykazał On na pustyni po 40 dniach postu, gdy kusił Go diabeł? Jezus odniósł zwycięstwo na pustyni, aby mógł odnieść zwycięstwo tu i teraz. Decyzja dojrzewa w wędrowcu. Ufając całkowicie mocy Jezusa, podróżny odpowiada smokowi: „Dziękuję ci za twoją łaskawą ofertę. Ale jest napisane: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie! Nie mogę uczcić Boga twoim jedzeniem i piciem“.“
Smok uśmiechnął się, ale w jego oczach błysnęła nienawiść. „Bardzo dobrze. Masz rację. Zdrowa dieta ma sens. Ale myślę, że od czasu do czasu powinieneś zrobić sobie przyjemność. Smok westchnął. Położył się wygodnie i oparł swój imponujący łeb na jeszcze bardziej imponujących przednich łapach. Z półprzymkniętymi oczami wydaje się być pogrążony w myślach. Podróżnik uważnie obserwuje smoka. Ma wrażenie, że smok, choć leży, wypełnia cały wąwóz. Wydawał się być przeszkodą nie do pokonania. Jak jego zbroja pomogłaby mu ominąć smoka?
Druga pokusa
Smok powoli podnosi głowę. Delikatny uśmiech odsłania parę groźnie wyglądających ogromnych zębów. „Hmm... Wydajesz się być bardzo lojalny wobec swojego boga. Podziwiam to! Poważnie! W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się ludzi o silnych przekonaniach. Większość z nich gna z wiatrem. Ale zastanawiam się nad jedną rzeczą: czy nie przesadzasz trochę ze swoimi mocnymi zasadami? W Słowie Bożym jest napisane: ‚Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Stójcie teraz mocno i nie dajcie się więcej obciążać jarzmem niewoli‘ (Galacjan 5:1). Kiedy patrzę na ciebie i zastanawiam się nad twoją dotychczasową drogą, nie widzę zbyt wiele wolności. Zrezygnowałeś z rodziny, przyjaciół i pracy, aby pozostać wiernym swoim zasadom. Sprawiłeś swojej rodzinie wielki ból. To nie może być wolą Boga. Naprawdę lubiłeś swoją pracę i byłeś w niej bardzo dobry. Czy Bóg naprawdę nakazał ci porzucić to wszystko dla Niego? Ale nawet na tym nie poprzestałeś! Porzuciłeś nawet swoje hobby, dom i cały swój dobytek. Wszystko, co budowałeś przez wiele lat, wyrzuciłeś za jednym zamachem. I po co? Co zyskałeś dzięki swojej dotychczasowej podróży? Cierpiałeś głód, niedostatek, ból, strach przed śmiercią i prawie straciłeś życie - więcej niż raz. Spójrz na siebie! Jesteś chodzącym szkieletem! Mam wrażenie, że jedyną rzeczą, która trzyma cię w kupie, jest ta zardzewiała zbroja - bez niej pewnie byś się zawalił“. Smok zaczyna się śmiać na całe gardło. Ten śmiech wstrząsa całym wąwozem. Wstrząsnął biednym podróżnikiem do głębi. Rzeczywiście czuje się jak mała kupka nieszczęścia.
Smok kontynuuje: „Wszystkie te trudy i poświęcenia! Tylko po to, by zadowolić Jezusa!“. Smok wymawia imię Jezusa z całkowitą pogardą. „Wiesz, jest tak wielu chrześcijan, którzy prowadzą o wiele bardziej zrelaksowane życie niż ty. Oni również czczą Boga, ale ich życie jest o wiele bardziej swobodne niż twoje. Nie martwią się tak bardzo o to, co jedzą, jak się ubierają, co robią w pracy lub jak spędzają wolny czas. Po prostu robią to, na co mają ochotę i proszą Boga o błogosławieństwo. Są z tego bardzo zadowoleni. Cieszą się życiem tutaj i oczekują jeszcze lepszego życia w wieczności. Tylko ty karcisz siebie, narzucasz sobie te wszystkie zasady i kroczysz tą samotną ścieżką. Czy naprawdę myślisz, że masz rację, a wszyscy inni chrześcijanie się mylą? Poważnie myślisz, że tylko ty masz prawdę?“. Smok zamilkł. Ale jego słowa odbijają się echem w umyśle wędrowca.
W głowie wędrowca kłębią się myśli. Co jeśli smok miał rację, a on zgubił drogę? Skąd miał wiedzieć, że jest na właściwej ścieżce, skoro większość innych podążała inną drogą i wydawała się z tego zadowolona? Tylko on miał na sobie tę ograniczającą zbroję, która utrudniała mu życie. Tylko on był uwięziony w tej jaskini ze smokiem, podczas gdy reszta świata cieszyła się życiem. Poświęcił tak wiele dla swojej podróży do Niebiańskiego Miasta. Czy naprawdę było warto? A co, jeśli to wszystko było tylko wielkim kłamstwem i nie było żadnego niebiańskiego miasta, w którym mógłby znaleźć ciszę i spokój?
Poprzez wszystkie te myśli głos Boga dociera do świadomości wędrowca. Przypomina mu fragment z Biblii: „Jezus powiedział: Zaprawdę, powiadam wam: “Zaprawdę, powiadam wam: Nie ma nikogo, kto by opuścił dom albo braci, albo siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pole z mego powodu i z powodu ewangelii, a nie otrzymał stokroć, teraz w tym czasie domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól pod prześladowaniami - a w wieku przyszłym życia wiecznego." (Marka 10:29+30Przychodzi mi na myśl drugi fragment Biblii: „Jeśli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania“.“ (Jana 14:15)
Tak, doświadczył trudności i bólu. Tak, musiał porzucić wszystko, by podążać za Jezusem. Cena podążania za Nim jest ogromna. Ale co otrzymał w zamian? Im dłużej podróżnik szedł wąską ścieżką, tym większy pokój panował w jego sercu. Im więcej miał doświadczeń z Jezusem, im lepiej Go poznawał, tym większy stawał się jego podziw i miłość do tego wspaniałego Boga. Im bardziej uczył się kochać Boga, tym bardziej wszystkie inne rzeczy traciły na znaczeniu. Były niczym w porównaniu ze skarbem, jaki znalazł w Jezusie! Nie, nic na tym świecie nie mogło przewyższyć słodkiego pokoju i głębokiego szczęścia jego duszy! Tak długo szukał go na próżno. Za nic w świecie nie cofnąłby się ani o krok. Jego poświęcenie i samozaparcie były niczym w porównaniu z tym, czego Jezus się wyrzekł i jak głęboko zaparł się samego siebie. Podróżnika nie obchodzi, jak inni chrześcijanie żyją swoją wiarą. Jego wzorem do naśladowania jest i pozostanie Jezus! Jezus upokorzył się do najgłębszych pokładów, wyrzekł się wszystkiego, aby zbawić tego, który się zgubił. Jak może zamknąć się na taką miłość?
Walka
Podróżnik pada na kolana w wąwozie. W pełni świadomy swoich licznych słabości, wad i całkowitej bezradności, błaga Stwórcę wszechświata o pomoc! Przez swoje nieskończone upokorzenie na krzyżu Jezus pokonał smoka. W ten sam sposób podróżny ugina się teraz pod ręką Boga. Nie wie, jak uciec z tej sytuacji. Po raz kolejny oddaje się całkowicie, ciałem i duszą, w ręce miłosiernego Boga.
Kiedy smok to widzi, staje się niespokojny. Staje wyprostowany, napinając każde włókno swoich potężnych mięśni. Wie, że jeśli Jezus stanie w obronie podróżnika, nie będzie miał żadnych szans.
Turysta podnosi się z modlitwy. Jest ledwo rozpoznawalny. Przed smokiem nie stoi już mała kupka nieszczęścia, ale gotowy do walki żołnierz. Wędrowiec emanuje spokojem, siłą i światłem, które smok zna aż za dobrze. Zaczyna drżeć ze strachu i wściekłości. W najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, zaczyna świecić.
Wędrowiec widzi, że w smoku płonie ogień. Ale jest gotowy! Odważnie podnosi tarczę wiary, dzięki której wszystkie ogniste strzały zła mogą zostać przechwycone. W drugiej ręce trzyma miecz ducha. Jego stanowisko jest mocne. Stoi na obietnicach Boga. Z autorytetem, który może pochodzić tylko od Boga, mówi: „Odejdź od szatana! Jest bowiem napisane: ‚Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym! Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i z całej siły swojej‘. (Powtórzonego Prawa 5:4+5) W imię mojego Pana Jezusa Chrystusa rozkazuję ci, abyś utorował mi drogę!“.“
Na te słowa smok wybucha pełną furią. Jasny strumień płomieni wystrzeliwuje z jego pyska wprost na podróżnika. Ten jednak podnosi tarczę wiary. Ogień odbija się od tarczy. W następnej chwili wędrowiec skacze w kierunku smoka, z mieczem mocno w dłoni. Miecz zaczyna świecić jaśniej niż słońce. Na widok jasnego światła emanującego z miecza, smok zatacza się do tyłu. Niczym ranne zwierzę przykuca w kącie i skomli. Teraz droga wędrowca jest wreszcie wolna. Pośpiesznie zostawia smoka za sobą i wybiega z mrocznego wąwozu tak szybko, jak tylko może. Wreszcie znalazł się na otwartej przestrzeni - a więc w bezpiecznym miejscu - i upadł na kolana, drżąc. Dziękczynienie i chwała wznoszą się z jego drżących ust ku niebiosom. Bo tylko Boża moc pokonała smoka.
Nieco później, gdy wędrowiec otrząsnął się z przerażenia i zastanowił się nad spotkaniem ze smokiem, zdał sobie sprawę, jak mały i bezradny jest naprawdę. Smok był znacznie większy i potężniejszy, niż mógł sobie wyobrazić. Ale na widok miecza ducha, słowa Bożego, którym jest Jezus, smok ogarnia strach. Nie może nic przeciwko niemu zrobić. Bez względu na to, jak słaby może być człowiek, może pokonać starego węża swoją zbroją i pokornym zaufaniem Bogu.
Wędrowiec jest teraz jeszcze bardziej entuzjastycznie nastawiony do swojego boga. Z tym silnym bogiem u boku czuje się niezwyciężony!
Pycha kroczy przed upadkiem, prawda? 😉
One Reply to “16. walka ze smokiem”
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Powiązane posty
Szeroka i wąska droga - Tworzenie obrazu
Witamy ponownie we wpisie o wyjątkowym projekcie! Kto wie,...

Bardzo dobrze to napisałeś.
Bardzo pomysłowe, spójne i biblijne.
Życzę również osobistych zwycięstw i doświadczeń z Jezusem.
Niech Bóg cię chroni i w pełni błogosławi.