0 Komentarzy

Oto część 2 opowieści o morzu smutku. W tym poście znajdziesz szczegółową interpretację tej sceny. Moje przemyślenia na temat zmartwień są obszerne, ponieważ sam często wpadam w tę pułapkę. Gdy pisałem te dwa wpisy, morze zmartwień próbowało mnie utopić. Ponieważ jest tak wiele do powiedzenia na ten temat, podzieliłem go na dwa posty.

Po pierwsze, oto kontynuacja naszej historii. Jeśli nie czytałeś jeszcze pierwszej części, możesz przeczytać tutaj Nadal chciałbym nadrobić zaległości.

Ratunek

Bez względu na to, jak głośno szaleją fale, wołanie o pomoc tonącej duszy nigdy nie pozostaje niesłyszane. Nawet jeśli jest to tylko ciche wołanie z serca, Bóg słyszy je zawsze i wszędzie!

Nagle Jezus pojawia się przed podróżnikiem. Wciąż stoi bezpiecznie na wzburzonej wodzie. Fale nie mogą mu zaszkodzić. Jego spojrzenie jest pełne troski i szczerego współczucia. Wyciąga silną rękę w kierunku podróżnego. Ostatkiem sił chwyta ramię Wszechmogącego. Jezus z łatwością wyciąga podróżnego z wody i stawia jego stopy z powrotem na powierzchni. Następnie Jezus podnosi rękę i z autorytetem Stwórcy morza nakazuje falom uspokoić się. Niespokojne morze natychmiast się uspokaja. Duże fale ustępują, a morze staje się gładkie jak szkło.

Poważne oczy, wypełnione nieskończonym współczuciem, spoglądają bezpośrednio na podróżnego. Łagodnym głosem z nutą smutku Jezus mówi: „O ty małej wiary! Czemu zwątpiłeś?“

Turysta milczy. Po prostu nie było usprawiedliwienia. Wstydzi się swojej arogancji i egoizmu. Zasmucił Jezusa swoją niewiarą. To boli go najbardziej.

Teraz ląd był już niedaleko. Brzeg był już wyraźnie widoczny. Gdy już mieli stały grunt pod nogami, podróżny upadł przed Jezusem: „Prawdziwie jesteś Bogiem! Odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny!“. Uświadomił sobie swoją absolutną niegodność. Przed nim stoi Stwórca wszechświata! Wszystkie prawa natury są Mu poddane. Jest posłuszny wiatrowi i falom. Jakim małym robakiem był w porównaniu z Nim? Jak mogła powstać pycha w jego sercu? Jak mógł oderwać wzrok od Jezusa? Dlaczego wciąż na nowo nie ufał tej nieskończonej miłości? Podróżny już tak często doświadczał opieki i błogosławieństwa Jezusa. A jednak tak szybko w nie zwątpił. Tak szybko problemy w jego oczach stały się silniejsze niż wszechmoc jego Boga. Nieadekwatność podróżnika była krystalicznie czysta przed jego oczami. Przepełniony wstydem, nie odważył się spojrzeć Jezusowi w oczy.

Jezus pochyla się do niego i mówi: „Chodź, wstań! Przejdźmy się razem przez chwilę. Z tyłu jest kilka ławek. Możemy tam usiąść i porozmawiać o wszystkim szczegółowo. Chciałbym usłyszeć, co cię porusza i omówić z tobą resztę twojej podróży“.“

Z ust Jezusa nie padają już żadne słowa nagany. Jezus zaprasza podróżnika, by zostawił za sobą morze zmartwień. Nie powinien już dłużej pozwalać się dręczyć swoimi błędami, ale patrzeć przed siebie.
Obaj zostawiają za sobą morze zmartwień. Odetchnąwszy z ulgą, podróżnik cieszy się solidnym gruntem pod stopami, kontynuując swoją drogę razem z Jezusem.

Czego możemy się z tego nauczyć

Na tym świecie jesteśmy otoczeni problemami i wyzwaniami. Jest to po prostu naturalna konsekwencja grzechu. Problemy te powodują nasze zmartwienia. Jest tak wiele powodów do zmartwień. Tak, całe nasze życie jest wypełnione zmartwieniami. Są ludzie, którzy są mistrzami w spodziewaniu się najgorszego i w ten sposób tworzą (niepotrzebne) zmartwienia.

Przy wyborze odpowiedniego partnera mogą pojawić się obawy. Single martwią się, czy pozostaną sami i czy nie staną się samotni. Istnieje obawa, że nie jest się wystarczająco dobrym, że ciągle robi się wszystko źle i nie spełnia się oczekiwań innych. Niektórzy martwią się, ponieważ nie wiedzą, jak nakarmić swoją rodzinę, skąd wziąć następny posiłek lub ponieważ nie mają się w co ubrać. Inni martwią się światową polityką i całym złem tego świata. Można spędzić cały dzień zajmując się planami zła i wyobrażając sobie najczarniejsze scenariusze przyszłości tego świata. To pozbawia nas wszelkiej nadziei.

Ale to, co łączy większość zmartwień, to fakt, że zazwyczaj obracają się one wokół nich samych. Koncentrują się na mnie. Jednak wielu rodziców i dziadków martwi się również o swoje dzieci i wnuki. Ale i w tym przypadku uwaga skupia się na okolicznościach i tym, co może się wydarzyć. Większość naszych zmartwień jest niepotrzebna. W naszej wyobraźni często wizualizujemy je znacznie intensywniej, niż w rzeczywistości.

Jak to często bywa, również w tym przypadku kluczowe znaczenie ma skupienie. Na czym się skupiam? O czym myślę? Czy wizualizuję w głowie przerażające scenariusze tego, co może się wydarzyć? Niektórzy ludzie mają również prawdziwe zmartwienia, takie jak głód lub inny poważny problem, taki jak choroba. Ale czy moje myśli krążą wokół tego problemu? Czy daję swoim lękom przestrzeń, której się domagają?

Jeśli tak jest, to jesteśmy jak podróżnik, który odwraca wzrok od Jezusa w kierunku wody. Nagle uświadamia sobie, jak niebezpieczna może być woda. W każdej chwili może wciągnąć go w głębiny.

Ale podobnie jak podróżnik, tak szybko tracimy z oczu Stwórcę wody. Bóg jest wszechmogący. Ma moc rozkazywania falom. Ma również władzę nad naszymi zmartwieniami. Bóg ma tysiąc sposobów, aby się o nas zatroszczyć, a my sami nie widzimy ani jednego wyjścia! Bóg ma szerszy obraz. Utknęliśmy w gęstych chmurach naszych zmartwień i nie widzimy nawet dłoni przed naszymi oczami. Ale Bóg jest ponad chmurami i widzi szerszy obraz. On wie, jak najlepiej zaspokoić nasze potrzeby. Jest kochającym Ojcem, który troszczy się o swoje dzieci.

Czy kiedykolwiek widziałeś malucha, który płacze przez cały dzień, ponieważ boi się, że jego rodzice mogą go opuścić? Dzieje się tak pomimo faktu, że jego rodzice zawsze dawali mu wystarczająco dużo jedzenia i troszczyli się o niego z miłością. Nie ma powodu, by dziecko wątpiło w miłość i troskę swoich rodziców. Dzieci mają absolutne podstawowe zaufanie do swoich rodziców, że będą się nimi opiekować i że ich rodzice mogą zrobić wszystko.

Nasze zaufanie do Ojca Niebieskiego powinno być takie samo. Możemy ufać, że On zaspokoi wszystkie nasze potrzeby i że dla Niego wszystko jest możliwe.

Zasadniczo martwienie się jest brakiem zaufania do Bożej miłości, troski i wszechmocy.

Naturalne lekarstwo na zmartwienia

Następnym razem, gdy poczujesz niepokój, wybierz się na spacer na łonie natury. Zobacz słońce, które wschodzi na nowo każdego ranka. To dowód Bożej wierności. Spójrz na nieskończony błękit nieba. To pokazuje, jak nieograniczone są Boże możliwości troski o nas.

Podziwiaj wzniosłe drzewa. Nie martwią się o to, czy otrzymają wystarczającą ilość wody i składników odżywczych, aby rosnąć. Po prostu zapuszczają korzenie głęboko w ziemię i z wdzięcznością przyjmują to, co daje im Bóg. Słuchaj radosnego śpiewu ptaków. Nie martwią się o znalezienie wystarczającej ilości pożywienia, by wykarmić swoje młode. Nie myślą o tym, że wróg może czaić się za każdym rogiem, próbując odebrać im życie. Skupiają się na zbieraniu pokarmu, który ich Stwórca umieścił dla nich w naturze z wdzięcznymi sercami i przekazywaniu go swoim młodym. Latają pracowicie, śpiewając pieśni pochwalne na cześć Boga.

Stańmy się jak ptaki! Tak, niebezpieczeństwa i trudności czają się za każdym rogiem. Życie na tym świecie jest ciężkie i może przynieść wiele trudności. Ale ptaki nie myślą o tym wszystkim. Radośnie ćwierkają swoje piosenki i ufają Bożej opiece.

Nie wiemy, co przyniesie jutro. Ale Jezus kiedyś powiedział (Mateusza 6:26-34):

„Spójrzcie na ptaki powietrzne: Nie sieją, nie żną, nie zbierają do stodół, a jednak Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż nie jesteście o wiele cenniejsi od nich?Lecz któż jest między wami, kto by mógł dodać łokcia do swej długości, bez względu na to, jak bardzo się o to troszczy? I dlaczego martwicie się o ubranie? Spójrzcie na lilie polne, jak rosną: nie trudzą się ani nie przędą. Powiadam wam, że nawet Salomon w całej swej chwale nie był odziany jak jedna z nich. Jeśli Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś stoi, a jutro będzie wrzucona do pieca: czyż nie o wiele więcej uczyni dla was, wy małej wiary?Dlatego nie martwcie się i nie mówcie: “Co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym się przyodziejemy?O to wszystko poganie się starają. Albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcie najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam dodane.Dlatego nie troszczcie się o jutro, bo jutro samo o siebie troszczyć się będzie. Wystarczy, że każdy dzień ma swoją własną plagę".“

Jezus mówi nam tutaj, na czym powinniśmy się skupić. Nie musimy martwić się o jutro, ponieważ Bóg o nas dba. Nie musimy martwić się o nasze jedzenie i ubranie, ponieważ Bóg już o nie zadbał. Z tą Bożą obietnicą wiąże się jednak pewien warunek.

Na czym się koncentrujesz?

Bóg chce, abyśmy postawili Jego i Jego królestwo na pierwszym miejscu. To powinno być naszym głównym celem. Wszystkie nasze myśli, siły i energię powinniśmy poświęcać na rozwijanie Bożego dzieła. Powinniśmy być zajęci Bogiem, Jego Słowem i służeniem ludziom. Róbmy to, co jest ważne dla Boga. Wtedy Bóg zatroszczy się o to, co jest ważne dla nas.

Kiedy skupiamy się na Bogu i służeniu Mu, nie mamy czasu na zmartwienia. Nie zauważamy już szalejących wokół nas fal. Wtedy one również nie mają nad nami władzy. Kiedy podróżnik odwrócił wzrok od Jezusa w kierunku fal, stawały się one coraz potężniejsze i coraz bardziej przerażające. Im więcej mocy dawał falom, tym bardziej zaczynał tonąć. Kiedy skupiamy się na Jezusie, On zyskuje władzę w naszym życiu, a zmartwienia tracą nad nami swój wpływ.

Możemy sami decydować o tym, co może mieć nad nami władzę. Niestety, zbyt często oddajemy zbyt wiele władzy zmartwieniom i problemom. To osłabia naszą wiarę i paraliżuje naszą przydatność w życiu. Kto był w stanie dodać cokolwiek do swojego życia poprzez martwienie się? Wręcz przeciwnie! Zostało naukowo udowodnione, że nawet małe zmartwienia i lęki skracają nasze życie. Tak więc naprawdę można utonąć w morzu zmartwień.

Po co więc dłużej trzymać się swoich zmartwień?

Skupmy się bardziej na Jezusie i włóżmy naszą energię w Jego dzieło! Wtedy zdamy sobie sprawę, że problemy rozpłyną się przed nami w powietrzu. Będziemy wzrastać w sile, radości i nadziei. Będziemy wieść pożyteczne i satysfakcjonujące życie. Ponieważ nie będziemy już kręcić się wokół siebie i naszych niedoskonałości lub problemów tego świata, ale celem naszego życia będzie rozprzestrzenianie jak największej ilości światła i radości.

Niech Bóg pomoże nam odwrócić wzrok od naszych zmartwień ku Niemu. Jest to możliwe poprzez szukanie dowodów Bożej troski i wszechmocy w Biblii, w naturze i w naszym codziennym życiu. Mogę ci obiecać, że jesteśmy tym otoczeni! Świadomie miej oczy otwarte i zapisuj swoje odkrycia!

Jeśli jesteś na skraju utonięcia w zmartwieniach, nie poddawaj się! Wezwij Boga na pomoc! On natychmiast odpowie na tę modlitwę i wyciągnie cię z morza zmartwień i uspokoi burzę w twoim życiu. Walcz na kolanach, trzymając się Bożych obietnic, aż odniesiesz zwycięstwo i pokój Boży zagości w twoim sercu. Jakże niewielu ludzi wie dziś, co to znaczy zmagać się z Bogiem. Ale tak jak Jakub, możemy dziś pokonać Boga w naszej słabości. Obyśmy pokonali nasze zmartwienia razem z Bogiem!

Tutaj historia trwa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty